środa, 21 października 2015

Gdzie zjeść w Bratysławie? Część 2.


Kolej na drugą część relacji z Bratysławy - poświęconą daniom obiadowym. Specjału widocznego powyżej oczywiście nie mogło zabraknąć... To bryndzové halušky, czyli kluseczki ziemniaczane z bryndzą i skwarkami, serwowane chyba w każdej restauracji.


Kluseczki jadłam w restauracji Zylinder (Hviezdoslavovo nám. 19). Okazały się całkiem smaczne, ale nie na tyle, by zjeść całą porcję. Danie jest po prostu zbyt mdłe i tłuste, a kluseczki mogłyby być nie tak miękkie. Natomiast polecam zupy: rosół wołowy z naleśnikowymi kluskami i krem dyniowy, a także gulasz węgierski. Z kolei popisowe danie restauracji, austriacki tafelspitz, czyli gotowana wołowina, nie zachwyca. Najpierw podaje się kość ze szpikiem i opieczony chleb, następnie rosół, a na koniec mięso z kilkoma dodatkami. Pewnie to kwestia przygotowania, bo teoretycznie powinno to być bardzo dobre danie.


Do Cafe Verne (Hviezdoslavovo nám. 18) warto wybrać się zwłaszcza wieczorem, by zjeść proste ciepłe dania i napić się regionalnego wina (i to trochę taniej niż gdzie indziej). Jadłam tam pierś z kaczki z lokšami (słowackimi cienkimi plackami ziemniaczanymi) i kapustą czerwoną. Mięso było trochę za słone, ale do reszty nie mogę się przyczepić. Inne dania: gulasz szegedyński (z kiszoną kapustą) i zupa ziemniaczano-koperkowa z jajkiem i kiełbasą również były niezłe. Na zdjęciu powyżej widać natomiast Kofolę, czyli podobny do coli napój gazowany bardzo popularny w Czechach i na Słowacji. Ma całkiem ciekawy smak, warto spróbować.


Powyżej zdjęcia z restauracji Pulitzer (Župné nám. 7). Spośród tradycyjnych dań słowackich wybrałam gulasz z sarny podany z knedlikami karlsbadzkimi. Wszystkie elementy naprawdę mi smakowały, ale mięso było odrobinę za twarde. Pozostałe dania spróbowane od moich towarzyszy to marynowany w oliwie ser Hermelin, sałatka z tym serem, flaczki po słowacku oraz burger z polędwiczką wołową. Wszystkie poprawne, smaczne, ale bez rewelacji.
Przy hotelu znajdowała się, podobno doskonała, chińska restauracja Shanghai (Prievozská 14/a). Jako że dla odmiany warto spróbować czegoś innego niż regionalne dania, nie można było sobie odmówić sprawdzenia, ile jest prawdy w tych przychylnych opiniach. Niestety niewiele. Dania mało różniły się w smaku, moja wołowina w sosie ostrygowym była dodatkowo baaardzo słona. Porcje były zaskakująco wielkie i nie do dokończenia. Lepiej tam nie idźcie ;)
Podsumowując, Bratysława pod względem kulinarnym jakoś specjalnie nie zachwyca. Oczywiście jadłam tam bardzo smaczne desery i dania obiadowe, ale trochę lepiej pod tym względem wspominam np. Berlin i Budapeszt. Niemniej warto tam pojechać i samemu spróbować słynnych halušek :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze!