piątek, 18 maja 2018

Gdzie zjeść w Glasgow?


Do Glasgow pojechałam przy okazji pobytu w Edynburgu i mimo że byłam tam tylko przez jeden dzień, miałam okazję zjeść w kilku wybranych przeze mnie wcześniej miejscach. Przed przyjazdem sporo naczytałam się zwłaszcza o pizzerii Paesano, ale byłam ciekawa tylu lokali, że trudno było się na któreś zdecydować.


W pierwszej kolejności poszłam właśnie na wspomnianą pizzę. Paesano to oblegany lokal, który w środku tygodnia chwilę po otwarciu jest już zapełniony wygłodniałymi ludźmi. Zdecydowałam się tam na pizzę z pikantnym salami spianata (tylko 7 funtów). No i na dietetyczną colę, bo nie ma to jak takie połączenie ;) Obsługa była sprawna i dosyć miła, a zamówienie przyniesiono mi szybko. Pizza miała świetne ciasto, cienkie, z grubymi brzegami i wyjątkowo smaczne. Dodatków nie pożałowano i całość była naprawdę niezła. Ale tu muszę wspomnieć o moim spostrzeżeniu, mianowicie wydaje mi się, że w Szkocji i chyba ogólnie w Wielkiej Brytanii używa się o wiele więcej soli. Większość posiłków, które jadłam na mieście, była bardziej słona niż w polskich restauracjach. Tak było i z tą pizzą, choć i tak ją polecam.

Przy okazji zwiedzania Kelvingrove i Uniwersytetu w Glasgow warto zatrzymać się w Kimchi Cult!, czyli małym barze z fast foodem w koreańskim stylu. Ja spróbowałam tam bułeczkę bao z wołowiną bulgogi, kimchi, dymką i sezamem (4) oraz koreańskiego smażonego kurczaka z sosem gochujang podanego z marynowaną mooli, czyli rzodkwią japońską (7). Oba dania smakowały doskonale! Bao była wypełniona dużą ilością składników i świetnie skomponowana. Natomiast kurczak był soczysty, otoczony chrupiącą i wyrazistą w smaku panierką. Mam nadzieję, że Koreańczykom, którzy niedługo przed moim wyjściem przyszli tam coś zjeść, również smakowało.


Wieczorem byłam bardzo najedzona, ale wybrałam się jeszcze do meksykańskiej restauracji Topolabamba. Zamówiłam guacamole (2,50) oraz tacos z jagnięciną Rojo (5,25), czyli marynowaną w czerwonym sosie. Guacamole było dosyć mdłe, ale za to tacos pikantne i razem smakowały całkiem dobrze. W zasadzie powinno się przychodzić tam z przyjaciółmi, zamawiać po kilka dań i dzielić, żeby więcej spróbować, ale akurat byłam tam sama. Dużym plusem jest przyjazna obsługa i klimatyczne wnętrze.

Na koniec zostawiam wam mapkę z zaznaczonymi opisanymi przeze mnie lokalami - może się przyda. Zapraszam też do przeczytania trochę obszerniejszego wpisu "Gdzie zjeść w Edynburgu?".

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Wasze komentarze!